Ze względu na wczorajsze komentarze postanowiłam dodać szybciej rozdział.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się bardzo wyspana. Od dziś jesteśmy z Dymitrem na miesięcznym urlopie, bo Lissa z Chrystianem wyjechali na wakacje z innymi strażnikami. Dopiero po chwili zauważyłam, że leżę sama w łóżku. Dymitr gdzieś zniknął. Pewnie poszedł do kuchni zrobić nam śniadanie.
Przechodząc przez salon natknęłam się na niego. Spał na kanapie trzymając w dłoniach jeden ze swoich ulubionych westernów. Musiał zasnąć podczas czytania. Zabrałam mu książkę z rąk i przykryłam kocem. Już myślałam, że go tym obudziłam, ale on tylko coś mruknął i przekręcił się na drugi bok. Postanowiłam, że dziś to ja nam zrobię śniadanie. Po dłuższym namyśle zdecydowałam się na jajecznicę. Nie raz widziałam jak robił ją Dymitr, to nie może być trudne. Wyjęłam jajka, rozgrzałam patelnie i zaczęłam smażyć. Nawet nie szło mi najgorzej. Gdy wykładałam na talerze, w progu pojawił się Dymitr.
-Od kiedy to moja Roza coś gotuję?- spytał z uśmiechem na ustach.
-Od kiedy jej Towarzysz zasypia z westernem na rękach.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Ta moja jajecznica nie była taka najgorsza. Oczywiście nie była tak dobra jak robi Dymitr, ale była niczego sobie. Po śniadaniu pozmywaliśmy wspólnie.
-Dymitr może pojechalibyśmy dziś do mojego ojca?
-W sumie czemu nie.
Do willi mojego ojca dojechaliśmy w niecałą godzinę. Przy bramie powitał nas strażnik, sprawdzając czy nie przewozimy żadnych strzyg. W drzwiach czekał już na nas mój ojciec.
-Witaj staruszku.
-Dzień dobry panie Mazur.
-Cześć dzieciaki. Dymitr tyle razy Ci już mówiłem żebyś mówił do mnie po imieniu. Chodźcie na górę pokaże Wam mojego gościa. Spodoba Wam się. Weszliśmy do salonu, a na kanapie siedział nie kto inny, a... moja matka.
-Cześć mamo.
-O! Cześć Rose, cześć Dymitr- rzuciła od niechcenia.
-Tato mam pewną sprawę do Ciebie. Moglibyśmy porozmawiać na osobności?-zaczęłam.
-No tak... Czego mogłem się spodziewać. Logiczne, że nie przyjechałaś tu bezinteresownie, ale chodźmy.
Po rozmowie z ojcem, wróciliśmy do salonu jak gdyby nigdy nic. Wiedziałam, że Dymitr będzie pytać o co chodzi, ale narazie nic nie mogłam mu powiedzieć. Przynajmniej nie teraz.
O co chodzi? Co to za tajemnica? Super rozdział. Rose jako kucharka super. Czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział 😊
OdpowiedzUsuńCzekam na następny 😃
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO czym rozmawiała z Ojcem? No zdradź tą tajemnicę. Nie trzymaj nas w niepewności. Co ona może planować. Roza w kuchni. Ciekawe połączenie. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńU... Jaka tajemniczość. Hm, ciekawe o czym rozmawiali..
OdpowiedzUsuńŻyczę weny 😉